Wróciłem do domu, w którym jak zwykle powinna na mnie czekać Hermiona. Odkąd zamieszkaliśmy razem, zawsze czeka na mnie z obiadem. Wszedłem do środka, zdjąłem kurtkę i ruszyłem do kuchni, w której zwykle ją zastawałem. Tym razem jej nie było. Przeszedłem do jadalni, salonu, naszej sypialni i łazienki. Nigdzie jej nie było. Na komodzie znalazłem karteczkę, a na niej to dobrze znane mi pismo.
Znajdź mnie.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem przeszukiwać dom. Wszedłem nawet na strych, zajrzałem do jej osobistej biblioteki, nawet sprawdzałem w pokoju, który czekał na naszego przyszłego potomka. W końcu, w pokoju gościnnym otworzyłem szafę. Siedziała tam na pudełku. Gdy otworzyłem drzwi, jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia. Po chwili przybrała na twarz delikatny uśmiech.
— Witaj Draco. — Uśmiechnęła się szerzej. Bez słowa złapałem ją pod boki, uniosłem i wyciągnąłem ją z szafy. Objąłem dziewczynę w talii, a ona oparła dłonie o moją klatkę piersiową.
— Witaj — odpowiedziałem opierając swoje czoło o jej. — To może jakaś nagroda za odnalezienie cię? — zapytałem mrużąc lekko oczy. Była gryfonka uniosła się na palcach i delikatnie musnęła moje usta. Przedłużyłem nasz pocałunek. Dziewczyna po chwili oderwała się ode mnie.
— Chodźmy na obiad. Na pewno jesteś głodny — rzekła, złapała mnie za dłoń i pociągnęła do jadalni.
— Nie aż tak. Jadłem lunch na przerwie — odpowiedziałem. Przyszykowałem stół, a Hermiona nałożyła nam potrawę na talerze. Była wspaniałą kucharką.
***
Kilka tygodni później wróciłem z pracy chwilę później niż zwykle. Gdy Hermiony znowu nie odnalazłem w kuchni ani jadalni już wiedziałem co się dzieje. Przejrzałem prawie każdy zakamarek domu.
— Poddaję się! — krzyknąłem, gdy po 15 minutach poszukiwań, nie byłem nawet trochę bliżej odnalezienia mojej żony. Usłyszałem cichy chichot i dziewczyna po chwili wylazła ze starej skrzyni stojącej na korytarzu. — Jak ty tam wlazłaś?
— Mam swoje sposoby — odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Spojrzałem się na nią z udawanym smutkiem, który miał być spowodowany moją porażką. — Ale mam coś na pocieszenie — rzekła i podeszła do mnie. Musnęła delikatnie moje wargi i nim zdążyłem ją do siebie mocno przytulić, odsunęła się.
— No ej — warknąłem. Szatynka tylko zachichotała i ruszyła na dół.
— Przykro mi Draco. Trzeba było lepiej szukać. — Pokazała mi język i ruszyła biegiem do jadalni. Również za nią pobiegłem. Dorwałem ją na samym dole. Wziąłem na ręce i zaniosłem do salonu. Delikatnie upuściłem ją na kanapę, po czym przycisnąłem ją do niej swoim ciałem. Zacząłem ją łaskotać, a ona na przemian śmiała się i piszczała. — Draco! Już stop! Proszę! — W jej oczach widziałem łzy śmiechu. Zaprzestałem moich tortur i uśmiechnąłem się kpiąco. — Jesteś okropny.
— Ja okropny? — zapytałem z udawanym oburzeniem. Zacząłem całować jej szyję. — Dopiero zacznę taki być — szepnąłem, po czym przyssałem się do skrawka jej skóry. Hermiona próbowała mnie odepchnąć, jednak złapałem ją za nadgarstki i dokończyłem malinkę.
— Nienawidzę cię. — Sapnęła ze złością, po czym zepchnęła mnie z siebie. Uśmiechnąłem się pod nosem, złapałem ją za nadgarstek i z powrotem przewróciłem na kanapę. Leżała na mnie i obdarowała mnie gniewnym spojrzeniem.
— Też cię kocham, skarbie — szepnąłem jej do ucha. — Chodźmy na obiad, umieram z głodu.
***
Po ciężkim dniu w pracy wróciłem do domu. Powoli ściągnąłem kurtkę i buty. Wszedłem do kuchni, w której nie pachniało niczym. To dziwne, w naszej kuchni zawsze czuć było smakowite potrawy. Tak jak zwykle zacząłem szukać żony. Zajrzałem do jej biblioteczki, do każdej szafy. Otworzyłem każdy kufer, wlazłem na strych. Sprawdzałem pod łóżkami, za meblami. W końcu z bezsilności zacząłem rozwalać meble. Przewracałem je, łamałem. Tłukłem lustra, ramki ze zdjęciami. Gdy chciałem zniszczyć kolejną ramkę , uprzednio spojrzałem na zdjęcie. Byłem tam ja i Hermiona w dniu naszego ślubu. Staliśmy, patrzyliśmy się sobie czule w oczy i po chwili całowaliśmy się. Osunąłem się po ścianie. Podciągnąłem nogi pod brodę. Poczułem gorące łzy na moich policzkach. Przejechałem palcami po jej postaci.
— PODDAJĘ SIĘ! SŁYSZYSZ?! PODDAJĘ SIĘ DO KURWY NĘDZY! — wrzeszczałem. Czułem się bezsilny. — KIEDYŚ CIĘ ZNAJDĘ ZOBACZYSZ! NIE BĘDZIE CI WTEDY TAK DO ŚMIECHU! — Nie byłem w stanie opanować swoich emocji. Po chwili złość zastąpiła rozpacz. Nie mogłem nabrać powietrza w płuca. Uspokoiłem oddech i otarłem łzy. Wtedy to do mnie dotarło.
Już nigdy jej nie odnajdę. Zbyt dobrze się schowała.
Na początku myślałam że jest to taka wesoła, lekka miniaturka. Pozory mylą. Na końcu miałam świeczki w oczach.... Bardzo smutne Cudo.
OdpowiedzUsuńSectumSempra
właśnie o to mi chodziło, gdy ją pisałam:))
Usuńchciałam was troszkę...zaszokować.
Jedyne teraz co mnie zastanawia to, to czy Hermiona umarła że tak powiem "po prostu" czy jednak z jakiejś przyczyny bo "pokoju, który czekał na naszego przyszłego potomka" ten cytat tak bardzo nie daje mi teraz spokoju. :)
Usuńpozostawie to twojej wyobrazni:))
Usuńniech każdy ma swoja wizje co do tego, jak sie to zakonczylo:))
Hej :) Fajna miniaturka... Na początku była taka wesoła, a później taka ... brakuje mi słowa... jedno słowo przychodzi mi na myśl : smutna . Ogólnie świetny zamysł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę,zakręcona01
http://dramione-szczescie-wkoncu-przyjdzie.blogspot.com
dziękuję bardzo!:D
UsuńCiekawy pomysł i ogólnie mi się podoba. Zastanawia mnie tylko, co dokładnie stało się z Hermioną? Umarła, tak?
OdpowiedzUsuńTo co się z nią stało zależy już od Twojego zrozumienia oraz wyobrażenia:)))
UsuńJezu, cudowna miniaturka! Gdy zaczęłam czytać pomyślałam: a tam, lekka i przyjemna. Jednak końcówka jest fantastyczna! Strasznie smutna i choć dziwne dość skomplikowana.
OdpowiedzUsuńPytanie, co się stało z Hermioną?
Pozdrawiam i życzę weny!
Letothers.blogspot.com
Jezu, cudowna miniaturka! Gdy zaczęłam czytać pomyślałam: a tam, lekka i przyjemna. Jednak końcówka jest fantastyczna! Strasznie smutna i choć dziwne dość skomplikowana.
OdpowiedzUsuńPytanie, co się stało z Hermioną?
Pozdrawiam i życzę weny!
Letothers.blogspot.com
Wydawało mi się, że skończy się słodko, a tutaj taka niespodzianka. Szkoda, że trochę niedopowiedziana :(
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to zaskoczyło. A to wyczyn bo mnie rzadko coś może aż tak zszokować. Na ogół mimo tego smutnego zakończenia jest naprawdę fajna.
OdpowiedzUsuńTo było takie smutne... chciałam sobie wmówić, że są starzy i w ogóle, ale nie mogę! Przybliż mi troszkę ich wiek w poszczególnych fragmentach, proszę.
OdpowiedzUsuńCrookshanks (no i zapraszam)
http//dramioneczujactwojdotyk.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń